W mroźny styczniowy sobotni poranek zbiórka przed SP-5, wszyscy przytupują z nogi na nogę aby się rozgrzać, ale jest fajnie bo jedziemy na pierwszy nasz ósemkowy kulig.Cała ekipa nie może doczekać się kiedy wreszcie wsiądzie do sań (sanek) zaprzęgniętych do koni i ruszy w wielką sannę ???
Po ok. godzinie dojeżdżamy do Placówek gdzie jest już "ósemka" z Warszawy z dh. Czechowskim, a tuż za nami przyjeżdża 18 ze Szczercowa, powitań nie widać końca (bo można się troszkę ogrzać od poklepywań i przytuleń - 180 C).
Na naszych oczach pan Kalicki zaprzęga konie do sań i zaprasza pierwszą grupę na przejażdżkę. W tym czasie reszta drużyny ślizga się na zamarzniętym stawiku, a pomysłowość harcerzy nie zna granic o czym mogli przekonać się co niektórzy (bo oczywiście nie obyło się bez małych wypadków i tak Kacper i Kuba nie stracili zębów po pięknie wyglądających upadkach) inni zrywali boki ale im do śmiechu wcale nie było.
W między czasie można było sobie upiec kiełbaskę nad ogniskiem i napić się gorącej herbaty atmosfera jest gorąca choć na dworze ziąb. O widzę że co poniektórzy zaczaili się na Manię aby zrobić jej psikusa i natrzeć ją śniegiem co im się nawet udało ???
Po kilku rundkach na saniach wszystkie drużyny stają w wielkim kręgu i zaczynają wspólnie pląsać, a idzie im to sprawnie bo towarzystwo jest przednie.
Na koniec całej zabawy drużyny udają się do świetlicy na gorący bigos oraz herbatę z sokiem malinowym, troszkę się suszą i ogrzewają przy cieple kominka, następnie stajemy w kręgu aby pożegnać się z wszystkimi harcerskim pozdrowieniem Czuwaj !!
W drodze powrotnej większość się pospała. Mam nadzieję że kulig pozostanie w pamięci na długo choć niektórzy będą go pamiętać jeszcze dłużej bo odniesione urazy będą im doskwierać jeszcze przez jakiś czas, a za rok znów się spotkamy na następne białe szaleństwo.
Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim rodzicom, którzy pomagali nam w organizacji kuligu mając nadzieję że możemy na nich zawsze liczyć ???