Na tegoroczny obóz wybraliśmy się do miejscowości Pólko pod Bydgoszczą wraz z 36 DH z Rozprzy, 13 DH „Puszcza” z Niechcic oraz z naszą kochaną 8 DH TROP z Warszawy jako jeden podobóz, a także z 18 DH „Kuźnia” ze Szczercowa jako drugi podobóz. Na tak dużym obozie było nam naprawdę wesoło. Wyjechaliśmy z samego rana z dworca PKP, potem przesiadka do autokaru i na miejscu znaleźliśmy się już ok. godziny 15:30. Zaraz po rozlokowaniu i dobrym obiadku rozpoczęliśmy pionierkę obozową. Ze wszystkim uwinęliśmy się w trzy dni i wreszcie mogliśmy sobie trochę odpocząć, ale nie na długo, bo już 4 dnia, zaraz po pierwszym obozowym apelu wyszliśmy na zwiad terenowy. Każdy zastęp do innej miejscowości, gdzie musiał zdobyć się jak najwięcej ciekawych informacji o danej mejscowości (np.: tradycje, legendy, liczba ludności, kto u nich rządzi itp.) Na tegorocznym obozie nie zabrakło także wielu ciekawych gier terenowych takich jak: „polowanie na zwierzęta”, „bajkowy świat” dla młodszych z zuchami z Torunia, dla starszych „coś za coś” (zdobywając jakąś rzecz od jednej osoby by otrzymać w zamian inną od drugiej), a także bieg samarytański. Czekały na nas także ciekawe Imprezy Na Orientację, w których musieliśmy się wykazać umiejętnością odczytywania mapy i oczywiście naszą szybkością. Wielką atrakcją był pokaz przygotowany przez drużynę z Nysy, która również obozowała w Pólko - fajerballe i magiczne yo-ya. Wirujące, płonące kule i świecące yo-yo, które raz za razem leciały wyoko w górę robiły naprawdę wielkie wrażenie.W trakcie obozu odbyły się dwie dyskoteki, na których naszym DJ-em był Przemek. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że nikt nie podpierał ściany a wszyscy się świetnie bawili. Dużym wydarzeniem była nasza wycieczka do Wenecji, gdzie znajduje się skansen kolejek wąskotorowych, Biskupina – najstarszej osady na terenie Polski z czasów prehistorycznych oraz do Bydgoszczy na stare miasto.Miała ona miejsce w połowie obozu. Po tych trzech miejscach oprowadzilinas bardzo przyjemni przewodnicy, którzy dostarczyli nam wielu cennych informacji. Z Wenecji do Biskupina dostaliśmy się właśnie kolejką wąskotorową, co było dość interesującym przeżyciem. Śmiało można powiedzieć, że była to naprawdę ciekawa lekcja historii. Na dzień po wyciecze zaplanowany został Harcfestiwal, w którym każdy zastęp miał zaśpiewać piosenkę. Jednym poszło lepiej, drugim gorzej, ale wszyscy się starali. Scena została wykonana na plaży, przygotowane były lampiony, balony, a nawet palma. Jednym słowem BOSKO. Stylizacja obozowa nawiązywała do kultury hawajskiej i pirackiej, więc festiwal był właśnie o tej tematyce. Pomoc jest jedną z wielu rzeczy, które dobry harcerz powinien robić, więc pewenego dnia wyruszyliśmy do lasu, a konkretniej do szkółki leśnej, aby wybrać z ziemi duże kamienie i grube korzenie, żeby nowe drzewka mogły sobie potem spokojnie rosnąć. W nagrodę po wykonanej pracy mogliśmy sobie usmażyć kiełbaski, a potem leśniczy opowiadał nam jak zapobiegać pożarom lasów. Jeszcze tego samego dnia po południu odbył się chrzest (coś wspaniałego co każdy powinien przeżyć), a wieczorem śluby obozowe, które połączone były z 18 DH „ Kuźnia”. Dziewczyny zostały porwane, a chłopcy musieli je znaleźć i odebrać porywaczom. Potem mogli wziąć ślub ze swoją wybranką. W sobotę 15-go dnia do niektórych osób przyjechali rodzice, aby zobaczyć jak się bawimy, z tej okazji zostało przygotowane ognisko, na którym opowiadaliśmy co do tej pory miało miejsce na naszym obozie. W trakcie ogniska nie zabrakło również zabaw i pląsów do których zaprosiliśmy też rodziców. Wreszcie nadszedł upragniony dzień obozowicza wreszcie mogliśmy trochę porządzić, do południa mieliśmy luzy, ale zaraz po LB, Youtube, który był naszym oboźnym oraz Przemek – komendant, a także Anita, Natalka F. i Natalka W. z Warszawy, które tego dnia były także w kadrze rozpoczęli zabawę od alarmów kolorowych, potem poszliśmy na kąpielisko i na koniec zajęcia sportowe (skakanka, dwa ognie i ziemniak). Nie ominęła nas również wykapka, na którą tego roku poszliśmy osobno starsi i młodsi. Choć droga nie była łatwa do pokonania, każdy miał uśmiech na twarzy i szybko dotarliśmy na miejsce. Powrót był już łatwiejszy ponieważ znaliśmy trasę. W czasie obozu nie brakło zajęć z musztry, terenoznawstwa i sygnalizacji. Do atrakcji można zaliczyć także upragniony przez wszystkich paint ball, na który poszliśmy razem ze starszymi harcerzami z Torunia. Na koniec jeszcze tylko pionierka mająca na celu "zatarcie śladów" naszego pobytu, spakowaliśmy plecaki i zabraliśmy się za demontowanie suszarni, placu apelowego, ogrodzenia i co najważniejsze naszych pryczy i półek. Zajęło nam to półtora dnia i już kolejnego dnia tuż po północy dojechaliśmy do Piotrkowa, gdzie rozeszliśmy się do swoich domów. Wszyscy się świetnie bawiliśmy i czekamy na przyszły obóz.